Dienstag, August 29, 2006

Ich wollte ein bisschen in der Gegen joggen und während ich joggte überkam mich eine große Lust, meine Hose runterzurutchen und meinen Po zu zeigen. Und so bin ich weiter gelaufen, die Haut an 'strategischen' Stellen entblößt, bis ich den Niels getroffen habe. Ach ja, stimmt, der wohnt ja auch hier, wurde mir auf einmal bewußt. Und in diesem Moment wurde mir auch bewußt, dass dieses Neglige höchstunpassend ist. Niels sagle 'Hi' und wandte den Kopf ab im Versuch, vorzuspielen, dass er nichts bemerkt hat. 'Servus. Ich wusste nicht, dass ich dich hier um diese Zeit treffe. So ist es sehr gesund. Ventilation.' sagte ich. 'Ja. Ich gehe jetzt, weil ich mich sonst in die Arbeit verspäte.' sagte Niels und war sehr verlegen. 'Also dann - ciao' sagte ich und joggte weiter.

*****

Postanowilam sobie troche pobiegac po okolicy i w trakcie biegania naszla mnie ochota, zeby zsunac spodnie i odslonic pupe. I tak sobie dalej bieglam z odslonietym w 'strategicznych' miejscach cialem, az napotkalam Nielsa. No tak, zgadza sie, przeciez on tu mieszka, zdalam sobie sprawe. I nagle zdalam sobie tez sprawe, ze ten moj negliz jest czym bardzo niestosownym. Niels powiedzial 'Hi' i odwrocil glowe, udajac, ze nic nie zauwazyl. 'Czesc. Nie wiedzialam, ze cie tu o tej porze spotkam. To tak dla zdrowia. Wentylacja' powiedzialam. 'Tak. Pojde juz, bo spoznie sie do pracy.' powiedzial Niels, bardzo zazenowany. 'No to czesc' powiedzialam i pobieglam dalej.
Jestem w domu u rodzicow, szykuje sie na slub Asi, sukienka, wlosy, makijaz.
Tata obiecal mnie zawiezc, jest juz wpol do szostej, wiec naprawde najwyzsza pora wyjechac. Ide do taty i mowie mu, ze jestem gotowa, zebysmy sie zbierali. Tata mowi, ze musimy poczekac jeszcze na mame. Ide do mamy, a ona jeszcze z niewysuszonymi wlosami, mowi, ze jeszcze nie gotowa. Patrze na zegarek, jest juz prawie za dwadziescia, czuje, ze jeszcze chwila i nie zdaze. Mam bardzo wyrazna swiadomosc, ze mama nie chce, zebym zdazyla, ze wyraznie sabotuje ten wyjazd. Krzyknelam na nia, ze w takim razie jedziemy bez niej, jak sie tak grzebie to sama jest sobie winna.

Prawie sila wpakowalam tate do samochodu i ruszylismy. Jechalismy bardzo wolno, bo byl duzy ruch na drodze, potem wjechalismy w jakies miasteczko i musielismy sie prawie zatrzymac, bo na ulicach odbywal sie jakis festyn albo jakas demonstracja, wszedzie stali ludzie i blokowali przejazd. Spojrzalam na zegarek, bylo za dziesiec szosta. O kurwa, pomyslalam, o kurwa krzyknelam, przeciez nie moge sie spoznic! Zadzwonilam do Asi, a ona na to, zebym sie nie przejmowala, bo przeciez sie zdarza, moj partner po prostu stanie z jakas inna kobieta, a ja stane gdzies z tylu kosciola, jak juz dotre. O kurwa, preciez tak nie moze byc! Kurwa, kurwa, zaczelam krzyczec. Wyskoczylam z samochodu, zaczelam rozpedzac ludzi, zdziwieni bez oporu usuwali sie sprzed samochodu, krzyczalam i wymachiwalam rekoma tak dlugo, az droga zrobila sie wolna i tata mogl przejechac. Szybciej, kurwa, szybciej, kurwa, kurwa, krzyczalam caly czas, a tata wcale sie nie obrazal na mnie, tylko potulnie manewrowal samochodem i nagle znalezlismy sie w Kielcach i bylo jeszcze bardzo duzo czasu do slubu, Asia stala jeszcze w swoim pokoju i sznurowala wlasnie gorset sukienki. Poprosila mnie, zebym wziela Kube na spacer, pokazala mu osiedle. Poszlismy, oprowadzalam go po osiedlowych sciezkach, po chwili dolaczyla do nas Asia i tak stalismy w popoludniowym sloncu i przygladalismy sie wejsciu do klatki schodowej czteropietrowego bloku pomalowanego na pomaranczowo.

Sonntag, August 13, 2006

jestem bardzo bogata, wlasnie przybylam z rodzicami do luksusowego hotelu, ja zamieszkalam w jednym apartamencie, a rodzice w osobnym, postanowilam ich odwiedzic, wpadlam do nich do pokoju, pogadalam, zobaczylam, jak sie rozpakowuja, postanowilam wrocic do siebie, tez sie troche rozpakowac, umowilismy sie na sniadanie w hotelowej restauracji.

wracam do mojego pokoju, jestem ubrana w szlafrok i siedze na czyms w rodzaju wozka inwalidzkiego skrzyzowanego z pluszowym fotelem. ale nie czuje sie chora, to raczej z wygody. wsiadam do windy i okazuje sie, ze nie wiem, ktory przycisk nacisnac, zeby trafic do mojego pokoju. moj pokoj jest na pietrze FF, a guziki w windzie koncza sie na F.
wysiadam na przypadkowym pietrze, jezdze sobie po korytarzu, otwieram jakies drzwi, okazuje sie, ze tylne drzwi do jakiegos apartamentu, jezdze sobie po nim, jacys ludzie sie oburzaja, to ich oburzenie mnie bawi, ale wyjezdzam znowu na korytarz, wjezdzam znowu do windy, jakis bardzo przystojny mezczyzna mi sie pyta, czy mi moze jakos pomoc, opowiadiam mu, ze nie moge znalezc mojego apartamentu FF, nagle zaczyna mi przeszkadzac, ze jestem tylko w szlafroku. facet tlumaczy, ze musze wysiasc na pietrze F, i jechac korytarzem, tam sa tez pokoje FF, H, i HH. zreszta moge z nim jechac, bo on tez ma tam pokoj. wysiadamy, dziekuje mu za pomoc, zasuwam moim fotelikiem i rzeczywiscie widze przesuwajace mi sie przed oczami pokoje FF, H, HH, I.

popoludnie tego samego dnia. port. ten sam przystojny facet w garniturze. ja w niebiesko-bialym stroju kapielowym. postanawiam mu pokazac jakas wodna akrobacje, po czesci po to, zeby wywolac w nim podziw i zainteresowanie.

tu zmienia sie perspektywa. juz nie widze obrazu moimi oczyma, tylko z boku, staje sie obserwatorem. widze jak dziewczyna w niebiesko-bialym kostiumie skacze z betonowego portowego nadbrzeza do brudnej wody. widze, jak mezczyzna obserwuje, jak one wykonuje w wodzie salto. w oczach mezczyzny pojawia sie przerazenie, bo zdane on sobie nagle sprawe, ze dno jest w tym miejscu wybetonowane i znajduja sie na nim metalowe urzadzenia z ostrymi kantami. mezczyzna skacze do wody i zaklina rzeczywistosc, zeby udalo mu sie zlapac dziewczyne, zanim dosiegnie ona dna. dziewczyna robi drugie salto i plecami uderza o betonowe dno. mezczyzna lapie ja i wyciaga na brzeg. dziewczyna lezy na plecach z glowa przekrzywiona na bok, jest nieprzytomna. pojawiaja sie lekarze w pomaranczowych kamizelkach ratownikow. intubuja ja, robia masaz serca. dziewczyna zaczyna kaszlec, wypluwa wode. to z pluc, mowi lekarz, chyba przezyje, mowi.
w naszej poprzedniej miejscowosci, ja z kuzynem i z bratem pracujemy kolo garazu, nosimy jakies rzeczy, nagle zauwazam, ze moj brat zniknal. mowie o tym kuzynowi, zaczynamy razem szukac, schodzimy do garazu, ktory nie jest jednym pomieszczeniem, tylko platanina malych klitek poprzedzielanych drewnianymi sciankami, zaroslych pajeczyna i bardzo ciemnych. swiecimy latarka, wolamy, nikogo nie widac, wiec chociaz nie jestesmy do konca pewni, ze zbadalismy juz caly garaz, wiec przenosimy sie na zewnatrz. kolo garazu wolam jeszcze raz, pochylam sie i slysze bardzo slabe i ciche wolanie brata. ale w tym miejscu jest tylko ziemia, trawa, ani sladu jakiegos wejscia. schodzimy jeszcze raz do garazu, przeszukujemy ponownie te male klitki, tym razem jestesmy pewni, ze przeszukalismy wszystko, ale nic nie znajdujemy.

biegne do rodzicow, ktorzy siedza w kuchni i jedza obiad. mowie im, co sie stalo, a oni na to, ze i tak nie moga bratu w tej chwili pomoc, wiec trzeba najpierw spokojnie zjesc obiad, a potem sie zastanowc, co dalej robic. 'co wy, kurwa, dziecku wlasnemu nie chcecie pomoc?!' krzycze i wybiegam na zewnatrz. przed budynkiem stoja jacys ludzie, patrza sie na mnie jak na wariatke, ale nie zwracam na nich uwagi. wiem, ze burmistrz musi miec plany budowlane calej miejscowosci, tam na pewno jest zaznaczona jakas tajna skrytka, schron, albo cos takiego.

burmistrz nie chce mi dac planow, mowi, ze to tajne dokumenty, ale ja zaczynam na niego krzyczec, ze bedzie mial zycie czlowieka na sumieniu, on widzi, jak bardzo jestem przerazona i sam sie zaczyna bac i daje mi te plany.

teraz tylko spokojnie, mysle, teraz musisz sie skoncentrowac. siadam na pokrytym trawa pagorku przed samotnie w polu stojacym kosciolem. otwieram plany, to sa zdjecia lotnicze budynkow. zaczynam im sie przygladac. nagle przed kosciolem stoi jakis metalowiec, czarne dlugie wlosy, czarne ubranie, dlugi skorzany plaszcz, czarny makijaz wokol oczu. mowi do mnie, ze on wie, ze ja mam plany tajemnych krypt w tym kosciele i mam mu te plany dac. ja ze mu nie dam, bo to sa tajne plany i burmistrz powiedzial, ze mam nikomu nie pokazywac. ten facet na to, ze on i tak sie dostanie do tego kosciola, wyciaga mala siekierke i zaczyna nia rozwalac drzwi do kosciola. robi przy tym sporo halasu. postanawiam mu dac plany tego kosciola, glownie po to, zeby przestal halasowac i zebym sie mogla skupic na szukaniu. poza tym zal mi tych drzwi i nie chce, zeby jeszcze cos zdemolowal. metalowiec bierze ode mnie te plany i znika w kosciele.

ja skupiam sie na planach sklepu spozywczego. wlasciwie nie widze nic specjalnego, ale moja intuicja mowi mi, ze tu jest rozwiazanie zagadki. mroze oczy, zaczynam widziec oprocz zarysow murow sklepu jeszcze dwie dziwne plamy, mroze oczy jeszcze bardziej, nagle z cala wyrazistoscia widze, ze pod sklepem znajduja sie dwa bardzo glebokie szyby o pionowych scianach wylozonych drewnem. moje przerazenie jeszcze sie zwieksza. czy mozna przezyc upadek do takiego szybu? ale przeciez slyszalam jego glos, moze zatrzymal sie na jakiejs wystajacej desce. oby tylko utrzymala jego ciezar. teraz trzeba szybko sprowadzic sluzby ratunkowe, strazakow, taternikow, nie wiem, kogo jeszcze. dzwonie, przyjezdzaja, oswietlaja szyb, nikogo nie widac, brat nie odpowiada na wolanie, moze stracil przytomnosc. oby tylko nie obsunal sie na dno. strasznie sie boje.
wyprawe jeepem w andy, peru, polna droga, zadnych ludzi, tylko nasza grupa
jeden z facetow jakis szalony, obled w oczach
wiem, ze dzisiejszej nocy zacznie dusic moja kolezanke
widze przed oczami czarno bialy obraz, ona lezy niezywa, z rozsypanymi wokol twarzy wlosami, jej twarz jest bardzo biala a usta szare
wiem, ze to sie wydarzy, ale nie jestem w stanie temu zapobiec
wiem, ze ten facet bedzie chcial dalej mordowac
wiem, ze musze bronic pozostalych wspoltowarzyszy podrozy, bo w przeciwnym przypadku ten szaleniec nas wszystkich pozabija
widze przed oczami czarnobialy obraz przyszlosci, na ktorym wbijam temu facetowi noz w plecy, tuz kolo kregoslupa, on upada, widze jego zwloki i czarna krew wydobywajaca sie spod noza

przybywamy do jakiegos odludnego zajazdu
jest teraz ze mna mama, jestesmy w jakiejs obskurnej lazience, na scianie obskurna, oblazaca zielona lamperia, powyzej brudnozolta sciana z brazowymi zaciekami
mama siedzi w zazolklej, zardzewialej wannie, a ja obok na kibelku, ale siedze odwrotnie, twarza do sciany, okrakiem, jest mi bardzo niewygodnie

przed oczami znowu pojawiaja mi sie czarnobiale obrazy zamordowanej kolezanki, a potem tego faceta z nozem w plecach. wiem, ze to sie wydarzy tej nocy.

Freitag, August 11, 2006

Die Päpstin sollte uns Besuch abstatten, großes Ereignis, riesige Vorbereitungen, große weiße Treppe die zu einem geräumigen weißen Raum führte. Sie war drin, alt, dick, ungepflegt, gütig, mit dünnen, weißwerdenden Haaren, in Weiß gekleidet.
Umd die Päpstin zu begrüßen wurde Liu ausgewählt - er sollte vor sie treten uns ein Gedicht rezitieren.


*****

Miala nam zlozyc wizyte Papiezyca, wielkie wydarzenie, przygotowania z rozmachem, wielkie biale schody, wszystko na bialo, pawilonik, w srodku ona, stara, gruba, dobrotliwa, z cienkimi siwiejacymi wlosami, tez na bialo ubrana.
Osoba wybrana do powitania Papiezycy byl Liu - mial przed nia stanac i wyrecytowac wierszyk.

Dienstag, August 08, 2006

Ich, zwei weitere Frauen, *** und sein Freund wollten eine Orgie machen. Die sollte bei einer von der Frauen in einem Studentenwohnheim stattfinden. Sie wohnte in einem riesengroßen Zimmer, in dem sich die Eingangtür zu dem ganzen Wohnheim befand. Leute rannten durch das Zimmer hin und her auf dem Weg zu eigenen Zimmern oder nach draußen. Wir waren schon alle in dem Zimmer versammelt und sind ins Bett reingestiegen. Das Bett war ziemlich klein, wir konnten uns nicht hinlegen, weil es nicht genug Platz gab, wir knieten nebeneinander. Ich schaute mir den weißen Bettlaken aus baumwolle und dachte mir, dass er wahrscheinlich sehr schnel herunterrutscht, denn es war kein Spannbettuch, sondern einfach ein Stück Stoff, wie das früher üblich war.

Eine der Frauen, die am äußeren linken Bettende hat sich ziemlich geniert und tat so, als ob sie sehr mit ihren Gedanken beschäftigt wäre. Rechts von mir redete *** mit seinem Freund, einem stämmigen Mann mit sehr kurzen blonden Haaren und Sommersproßen. Ich wollte sofort loslegen und fing an, mit der anderen Frau zu kuscheln. Ich habe ihre Bluse langsam aufgeknöpft und nach jedem Knopf die frei gewordene Haut langsam geküsst.

Auf einmal stand vor mir Beatrice, die auch in diesem Wohnheim wohnte. Sie ging grad vorbei und wollte nur schnell Hallo sagen, da wir uns schon so lange nicht gesehen haben. Ich versuchte, eine nette Konversation mit ihr zu führen und gleichzeitig die decke so zu halten, dass die von der ganzen Situation nichts mitbekommt. Beatrice machte das Gespräch offensichtlich Spaß, denn sie hatte gar nicht vor, sich zu verabschieden und weiterzugehen. Sie schaute mich mit ihren schönen, milden, unschuldigen Augen an.

Uns allen wurde klar, dass man in dieser Umgebung keine Orgie veranstallten kann. Wir sind aufgestanden und durch die große Tür rausgegangen.