Sonntag, August 13, 2006

wyprawe jeepem w andy, peru, polna droga, zadnych ludzi, tylko nasza grupa
jeden z facetow jakis szalony, obled w oczach
wiem, ze dzisiejszej nocy zacznie dusic moja kolezanke
widze przed oczami czarno bialy obraz, ona lezy niezywa, z rozsypanymi wokol twarzy wlosami, jej twarz jest bardzo biala a usta szare
wiem, ze to sie wydarzy, ale nie jestem w stanie temu zapobiec
wiem, ze ten facet bedzie chcial dalej mordowac
wiem, ze musze bronic pozostalych wspoltowarzyszy podrozy, bo w przeciwnym przypadku ten szaleniec nas wszystkich pozabija
widze przed oczami czarnobialy obraz przyszlosci, na ktorym wbijam temu facetowi noz w plecy, tuz kolo kregoslupa, on upada, widze jego zwloki i czarna krew wydobywajaca sie spod noza

przybywamy do jakiegos odludnego zajazdu
jest teraz ze mna mama, jestesmy w jakiejs obskurnej lazience, na scianie obskurna, oblazaca zielona lamperia, powyzej brudnozolta sciana z brazowymi zaciekami
mama siedzi w zazolklej, zardzewialej wannie, a ja obok na kibelku, ale siedze odwrotnie, twarza do sciany, okrakiem, jest mi bardzo niewygodnie

przed oczami znowu pojawiaja mi sie czarnobiale obrazy zamordowanej kolezanki, a potem tego faceta z nozem w plecach. wiem, ze to sie wydarzy tej nocy.