Dienstag, August 29, 2006

Jestem w domu u rodzicow, szykuje sie na slub Asi, sukienka, wlosy, makijaz.
Tata obiecal mnie zawiezc, jest juz wpol do szostej, wiec naprawde najwyzsza pora wyjechac. Ide do taty i mowie mu, ze jestem gotowa, zebysmy sie zbierali. Tata mowi, ze musimy poczekac jeszcze na mame. Ide do mamy, a ona jeszcze z niewysuszonymi wlosami, mowi, ze jeszcze nie gotowa. Patrze na zegarek, jest juz prawie za dwadziescia, czuje, ze jeszcze chwila i nie zdaze. Mam bardzo wyrazna swiadomosc, ze mama nie chce, zebym zdazyla, ze wyraznie sabotuje ten wyjazd. Krzyknelam na nia, ze w takim razie jedziemy bez niej, jak sie tak grzebie to sama jest sobie winna.

Prawie sila wpakowalam tate do samochodu i ruszylismy. Jechalismy bardzo wolno, bo byl duzy ruch na drodze, potem wjechalismy w jakies miasteczko i musielismy sie prawie zatrzymac, bo na ulicach odbywal sie jakis festyn albo jakas demonstracja, wszedzie stali ludzie i blokowali przejazd. Spojrzalam na zegarek, bylo za dziesiec szosta. O kurwa, pomyslalam, o kurwa krzyknelam, przeciez nie moge sie spoznic! Zadzwonilam do Asi, a ona na to, zebym sie nie przejmowala, bo przeciez sie zdarza, moj partner po prostu stanie z jakas inna kobieta, a ja stane gdzies z tylu kosciola, jak juz dotre. O kurwa, preciez tak nie moze byc! Kurwa, kurwa, zaczelam krzyczec. Wyskoczylam z samochodu, zaczelam rozpedzac ludzi, zdziwieni bez oporu usuwali sie sprzed samochodu, krzyczalam i wymachiwalam rekoma tak dlugo, az droga zrobila sie wolna i tata mogl przejechac. Szybciej, kurwa, szybciej, kurwa, kurwa, krzyczalam caly czas, a tata wcale sie nie obrazal na mnie, tylko potulnie manewrowal samochodem i nagle znalezlismy sie w Kielcach i bylo jeszcze bardzo duzo czasu do slubu, Asia stala jeszcze w swoim pokoju i sznurowala wlasnie gorset sukienki. Poprosila mnie, zebym wziela Kube na spacer, pokazala mu osiedle. Poszlismy, oprowadzalam go po osiedlowych sciezkach, po chwili dolaczyla do nas Asia i tak stalismy w popoludniowym sloncu i przygladalismy sie wejsciu do klatki schodowej czteropietrowego bloku pomalowanego na pomaranczowo.